Poniedziałkowy poranek zaczęliśmy aktywnie. Po śniadanku dh Marek zaprezentował nam technikę słania łóżka. Dzięki niemu wnętrza naszych „apartamentów” wyglądają jeszcze ładniej. Kiedy opanowaliśmy słanie łóżek do perfekcji, udaliśmy się do lasu „podeptać asfalt”, bo jak na razie nie wychodzi nam to najlepiej. Pomiędzy musztrą, dla odprężenia, zagraliśmy w dwie gry: „mur” i „dentystę”. Wracając do podobozu, rozglądając się na prawo, to na lewo, wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że koronowskie krajobrazy są naprawdę urzekające. Po zwiadzie po okolicy przyszedł czas na obiad. W czasie wolnym każdy z nas udoskonalał się harcersko. Pierwsze zdawanie punktów na naszych próbach poszło gładko i szybko. Po czasie wolnym zaczęliśmy przygotowania do wieczornego, szczepowego ogniska. Z dh. Paulą i dh. Sławkiem ćwiczyliśmy nasze zdolności wokalne. Po śpiewankach poszliśmy popluskać się trochę w rzece, bo dzień był naprawdę gorący, a woda przyjemnie chłodna. Po jak zwykle pysznej kolacji przyszedł czas na oficjalne otwarcie obozu. Najpierw szybki apel, a na nim rozkaz mianujący czterech nowych instruktorów (Józefa, Grzegorza, Iwana i Rafała z 88 pdhs DRAGON). Chwilę później rozpoczęło się pierwsze, wspólne, szczepowe ognisko. Po ognisku nastąpiło coś o czym wszyscy wiedzieli, że musi kiedyś nastąpić, chociaż nikt nie wiedział kiedy. Nasz ukochany druh drużynowy przekazał drużynę w ręce dh. Sławka. Łzy szczęścia mieszały się z łzami smutku, ale wcale nie straciliśmy przez to humoru. Gratulacje przeplatały się z podciąganiem nosa i ocieraniem łez z oczu. Teraz wszyscy pokładamy nadzieje na jeszcze lepsze życie harcerskie w nowym druhu drużynowym. Wiemy, że poradzi sobie z nami bez problemu i nikt nie ma obaw, że będzie inaczej. Dzisiaj każdemu z pewnością będzie trudno zasnąć, ale musimy pamiętać, że jutro będą następny dzień i następne emocje oraz wspomnienia.