25.07

Dzisiaj zaczęliśmy już zwijać nasz podobóz. Mieliśmy to zrobić od razu po śniadaniu, ale porządki trochę temu przeszkodziły i zaczęliśmy dopiero po prawie dwóch godzinach od posiłku. Wojna była ciężka ale w końcu zapanował względny ład. Ciekawe co będzie jutro. Pracowaliśmy ciężko aż do obiadu. Zwijaliśmy siatki maskujące z ogrodzenia, rozbielaliśmy szlaban i nasze wieże Eiffela. Tablica ogłoszeń również zniknęła z naszego podobozu, a najpewniej jutro zaczniemy już zwijać namioty w których to spaliśmy każdej nocy przez ostatnie trzy tygodnie. Po obiedzie ruszyliśmy nad zalew trochę się popluskać a później w las na Harcerski Bieg Terenowy w skrócie „HaBeTa”. Po kolacji, jako że parę osób chciało jeszcze zdać sprawność znawcy musztry poszliśmy podeptać trochę ziemię do lasu. Wróciliśmy około 20.30. Przebraliśmy się w stroję podróżników, założyliśmy kapelusze z zwiedzonych wcześniej krajów i ruszyliśmy do Reform Club żeby formalnie zakończyć nasz zakład. Wygraliśmy go, a ponad to wróciliśmy dzień wcześniej, ponieważ poruszaliśmy się z zachodu na wschód przez co przekroczyliśmy granicę zmiany daty i nawet tego nie zauważając zyskaliśmy cały jeden dzień. Po powrocie z klubu poszliśmy pod prysznice i do spania. Jutro ostatni dzień obozu. Z pewnością nikomu się nie dłużył, a nawet minął szybciej niż się spodziewaliśmy.

Dodaj komentarz