2016.04.30 – dzień 1

Dzisiaj troszkę więcej czasu, więc rozbuduję wczorajsze relacje 🙂

Podróż pociągiem była długa, ale znośna 🙂 Na nasze szczęście klimatyzacja działała bardzo sprawnie, więc tłumy osób udających się na zachód Polski jechały we względnym komforcie. Na stację PKP w Witnicy dojechaliśmy o 11:35. Ponieważ samochód z rowerami dojechał do nas dopiero chwilkę później, w tak zwanym międzyczasie, nim ciężarówka dotarła i kadra wypakowała rowery (co było sztuką nie taką małą), z druhną Dobrawą i Mariką pląsaliśmy w kręgu. Kiedy już wszystkie rowery zostały wypakowane z auta, ruszyliśmy przed siebie – prowadziła nas flaga 233 PDH CONTRAST zamontowana na rowerze drużynowego. Przez Wartę przepłynęliśmy promem, który jest napędzany tylko i wyłącznie siłą prądu rzeki. Po przeprawie przez rzekę podzieliliśmy się na dwie grupy: tą, która chce jechać trasą dłuższą i tą, która preferuje trasę krótszą. Krótsza trasa liczyła 13 km, a dłuższa 19 km. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności wyszło tak, że druhny jechały trasą krótszą i to właśnie one w agroturystyce Pod lipami były pierwsze :-). Druga grupa, która składała się głównie z druhów, przyjechała 30 minut później. Pod batutą dh. Dobrawy, dh. Mariki i dh Bartka rozbijaliśmy namioty. Postawiliśmy w sumie pięć namiotów do zamieszkania, a szósty tylko po to, by sprawdzić jego kompletność. Gdy namioty już stanęły, poszliśmy na obiadokolację pod wiatę. Pyszne pierogi z serem, truskawkami i mięsem przygotował dh Sławek z dh. Ewą. Brzmi łatwo, ale najpierw trzeba było rozpalić ognisko w piecu kaflowym – takie klimaty tu panują. Po obiedzie zwinęliśmy ten jeden namiot i zaparkowaliśmy rowery w garażu, a później rozpoczęliśmy rekreację ruchową (tzn. piłka, badminton). Wieczorem zasiedliśmy przy ognisku i nim właśnie zakończyliśmy dzień. Przed ogniskiem odwiedzili nas policjanci, ale nie dlatego, że coś przeskrobaliśmy – nasz gospodarz jest byłym policjantem i miał takich właśnie gości. Po ognisku wizyta pod prysznicem i spanko lub wieczór gier i spanko.

Noc przebiegła całkiem spokojnie, każdy namiot otrzymał w razie „W” dodatkowy koc i śpiwór. Nocne obchody były realizowane, nosy były ciepłe, a tam gdzie nie do końca – okrywałem cieplej.

Zdjęcia