Na chwilkę – ale tylko na chwilę – odlecieliśmy z odległych galaktyk, by powrócić do Jarosławca. Pogoda była piękna od samego rana, i w przyjemnym słoneczku, zaraz po skrupulatnym sprawdzaniu porządków, odbył się nasz pierwszy drużynowy apel, na którym powołano 7 zastępów obozowych: Szarzy Jedi, Lordowie, Galaktyczne Łosie, Eskadra Feniksów, Star Łorsy, Ewoki, a ostatnia nazwa się nadal produkuje. Potem, skuszeni warunkami atmosferycznymi, wzięliśmy łopatki, wiaderka i stroje kąpielowe i poszliśmy na plażę. Woda była zimna, ale orzeźwiająca, a poza kąpielą mieliśmy jeszcze czas na kopanie dołów oraz piłki, no i budowanie piaskowych twierdzy. Nagrzani od słońca poszliśmy na obiad. Na czasie wolnym wskoczyliśmy pod prysznic, a następnie ponownie sprawdzone zostały porządki w namiotach. Po tym duch harcerskiego obozu został z nami – poszliśmy na musztrę. Niektórzy nauczyli się nowych komend, inni zaś mieli okazję dopracować te, które już znają. Potem kolacja i zbieranie igliwia oraz kory brzozowej na podpałkę. Następnie szybko skończyliśmy grę rozpoczętą poprzedniego i przywdzialiśmy mundury w wersji długiej. No i pierwsze na tym obozie ognisku również się odbyło, podczas którego każdy z nas mówił o swoich marzeniach, życzeniach i oczekiwaniach związanych z naszą tegoroczną przygodą w Jarosławcu. Gdy wróciliśmy było już po zmroku, więc nadszedł czas na wieczorną toaletę i czas spać!
dh. Justyna