2019.07.15 Dzień 10

Dziś wypada okrągła rocznica bitwy pod Grunwaldem tj. – 609. Za nim jednak oddziały króla Jagiełły odniosły zwycięstwo nad Krzyżakami dzień zaczął się dość standardowo – najpierw pobudka o 7:15 następnie zaprawa, poranna toaleta i apel. Po apelu poszliśmy na śniadaniu. Gdy wszyscy już byli najedzeni mieliśmy okazję poćwiczyć udzielanie pierwszej pomocy. Poruszaliśmy się po pięciu punktach na których omawialiśmy i ćwiczyliśmy w praktyce jak zachować się gdy np. ktoś omdleje, albo dostanie krwotoku z nosa, złamie sobie nogę, czy najzwyczajniej w świecie się zakrztusi. Z fantomem ćwiczyliścmy także RKO.

Tak upłynął nam czas do obiadu. Po obiedzie nadszedł czas na przygotowania do bitwy pod Grunwaldem. Najpierw ubraliśmy nasze stroje obozowe, następnie uzbroiliśmy się w miecze i tarcze – wyglądaliśmy w tym wszystkim obłędnie. Zrobiliśmy sobie kilka pamiątkowych zdjęć i ruszyliśmy na pole pod Grunwaldem, gdzie zgodnie z historią w słońcu smażyli się Krzyżacy. Po raz pierwszy widzieliśmy radość dzieci z równego maszerowania, ale w końcu było to wojsko królewskie. Mieliśmy nawet lekką jazdę kniazia Witolda. Po dotarciu na pole bitewne zajęliśmy miejsce pod lasem. Krzyżacy przynieśli nam dwa nagie miecze mówiąc „Wielki mistrz pruski Ulryk śle tobie i twojemu bratu przez nas, swoich heroldów, te dwa miecze w pomoc do zbliżającej się walki, abyś przy tej pomocy i orężu nie tak gnuśnie i z większą niżeli okazujesz odwagą wystąpił do bitwy; a iżbyś się nie chował w tych gajach i zaroślach, ale na otwartym polu wyszedł walczyć”, my odśpiewaliśmy hymn „Bogurodzica” i „W górę serca” i ruszyła lekka jazda. Lekka jazda została dość szybko odparta rower się spłoszył i jeździec dostał dzidą w prawy bok. Pierwsza fala została zatrzymana. Jagiełło wydał rozkaz „Ponowić natarcie” i ruszyliśmy ponownie tym razem wielkie rody takie jak Gozdawa, Zabawa, Czewoja, Kemlada, Ostoja, a także Nieczuja, Godziemba i Pilawa (w formacji żółwik, ale taki jak w naturze) także wzięły udział w bitwie. Walka była bardzo zacięta, nasz medyk – Druhna Marika co chwila wskrzeszała umarłych, dzięki czemu nasze siły wciąż się odnawiały. Niestety w trakcie zaciętych walk niektóre tarcze się uszkodziły, ale nasz zbrojmistrz powiedział: Weźmiemy spray’a będziemy malować i że to się wyklepie. Ostatecznie udało nam się zabić wielkiego mistrza krzyżackiego Urlicha von Gapińskiego. Wojska Krzyżackie zostały pokonane i zabarykadowały się w swej największej twierdzy w Marienburgu. Po powrocie do podobozu odbyła się uczta zwycięska – zajadaliśmy się wielkim, pysznym arbuzem.

Po kolacji poszliśmy na ognisko, po ognisku kolejne dwie osoby zdobyły barwy drużyny i aż cztery plakietkę drużyny. Wszyscy (oczywiście po za wartą i kadrą, położyliśmy się spać w okolicach 22:30).

Zdjęcia