2018.07.23 – dzień 10

Dzień rozpoczął się punktualnie o 7:30 głośnym „Obóz pobudka, pobudka wstać”. Następnie zaprawa, czas na porządki i apel. Na apelu okazało się, że wczoraj w nocy, aż 8 osób otrzymało barwy. Po apelu i śniadaniu ruszyliśmy na grę której scenariusz napisała historia. W forcie skończyły nam się zapasy jedzenia, nie było żadnych nadziei na dostawę z europy i pozostała nam jedna możliwość – musieliśmy podkraść jedzenie Indianom, aby przeżyć. Podstępem wykradliśmy im jedzenie narażając nasze relacje na szwank. Każdy zdobył Niestety Indianie w ramach wyrównania porachunków porwali nam nauczycielkę biorąc ją na zakładniczkę. Indianie zdesperowani wizją śmierci głodowej w trakcie zimy zaproponowali nam wymianę ich zapasy za naszą nauczycielkę. Postanowiliśmy jednak wykiwać Indian zachowując kasę i odzyskując nauczycielkę. Chciwość i pogarda wobec przeciwnika – to były nasze błędy. Indianie przewidzieli podstęp i korzystając ze znajomości terenu pokonali nas na polu walki – roznieśli nas w pył.

Od popołudnia dołączył do naszego obozu Tunezyjczyk Ralf. Z Ralfem porozumiewamy się głównie po angielsku i idzie nam to całkiem dobrze. Po obiedzie poszliśmy na plażę sprawdzić, czy woda jest mokra i tym razem również była. Po kąpieli przygotowaliśmy się do wyjścia do lasu na grę „łączność” Nasz fort potrzebował pilnie skontaktować się z sąsiednim fortem jednak Indianie przerwali linie łączności. Każdy kraj miał za zadanie konkurując z innymi zdobyć od Indian 3 elementy telefonu polowego (słuchawkę, baterię i resztę). Grę wygrała Wielka Brytania.

Wieczorem po kolacji poszliśmy po chrust, a następnie mieliśmy ognisko.

W nocy odbyła się jeszcze gra nocna „Porwanie dh. Weroniki (pieńka chłopaków z Portugalii) oraz snajper)

Zdjęcia