Dzień rozpoczął się wyjątkowo upalnie i 15 minut później niż zwykle – wczorajsze barwienia i krzyżowania zabrały nam troszkę nocy, więc trzeba było kiedyś je odespać. Po pobudce rozgrzewka w podobozie – słońce grzało na tyle mocno, że wystarczyło tylko wystawić się na jego działanie. Po śniadaniu apel i gra „Dzień na kolonialnym dworku”, czyli lekcja etykiety dworskiej i savoir vivre. Po grze udaliśmy się do Domu Amisza zachęceni naszą ulubioną obozową piosenką Coconut. Gdy wszyscy się zjawili oglądaliśmy film Pocahontas 2. Projekcja została przerwana na obiad i kąpiel. Przed kolacją skończyliśmy oglądanie i omówiliśmy grę Omnibus, następnie w kręgu pośpiewaliśmy i poszliśmy na dwie rundy Mausa przed kolacją. Po kolacji wróciliśmy jeszcze na pole do Mausa na kilka rund, dając czas druhnom z Czewoji na rozłożenie swojej gry zastępowej. Gdy gra była rozłożona ruszyliśmy na trasę wykorzystując umiejętności szyfrowania. Gra zakończyła się na chwilę przed 22:00, poszliśmy pod prysznice, a teraz już smacznie śpimy drżąc o jutro – ma być cieplej.
Temperatura odnotowana w cieniu w podobozie wynosiła 34 stopnie Celsjusza, na łące w cieniu 43 stopnie. Niestety nie jesteśmy wstanie podać temperatury w słońcu na łące, ponieważ szybko wyszła po za skalę w termometrze (termometr obsługuje maksymalnie do 50 stopni). Cieszymy się, że jednak mieszkamy w lesie, a nie na patelni, jak wcześniej komenda hufca chciała.