2016.07.10 – dzień 7

Dzień zaczął się później niż zwykle, ponieważ nie mieliśmy rozgrzewki – w końcu jest niedziela. Po śniadaniu sprzątaliśmy w namiotach, a następnie mieliśmy grę tematyczną. Polegała ona na tym, że każda osoba w drużynach SG otrzymywała broń w postaci pistoletu. Później, przechodząc przez koronę Słońca, przez przypadek cofnęliśmy się w czasie do epoki kamienia łupanego. Gdy chcieliśmy wrócić do teraźniejszości, dowiedzieliśmy się, że Goa’uldzi szykują atak na jaskiniowców, żeby zmienić losy ludzkości. Musieliśmy ich powstrzymać wysadzając ich statek „Ha’tak” za pomocą materiału wybuchowego „C4”. Każda drużyna SG dostała wskazówkę gdzie odnajdzie materiał wybuchowy, który ma dostarczyć na ustalone miejsce zbiórki. Gdy już wszystkie drużyny SG wykonały zadanie, dostaliśmy „zapasowe życia” od doktor Fraiser i ruszyliśmy walczyć z Goa’uldami. Nie było problemu ze znalezieniem statku (w końcu jest w stanie pomieścić dwie Goa’uldzkie armie), więc bez większych przeszkód podłożyliśmy materiały wybuchowe pod „Ha’tak”. Gdy wypatrzyliśmy naszych wrogów, zaczęła się długa i zacięta walka. Z tej bitwy wyszliśmy zwycięsko. Zmęczeni i głodni, ale szczęśliwi wyruszyliśmy na obiad.

Po obiedzie cała drużyna przebrała się w stroje kąpielowe i zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. W pierwszej grupie byli harcerze, którzy są pierwszy raz na obozie, a drugą grupę tworzyły pozostałe osoby. Pierwsza grupa poszła grać w siatkówkę, a druga potajemnie coś przygotowywała. Nie trzeba było długo czekać, żeby dowiedzieć się, co szykują. Po powrocie do podobozu rozpoczął się chrzest obozowy. Najpierw każdy chrzczony miał zasłaniane oczy i przechodził trasę składającą się z punktów, takich jak jedzenie wykwintnej specjalności szefa kuchni czy chodzenie boso po dywanie z szyszek. Na koniec można było umyć się w jeziorze.

Po wielu trudach i zmaganiach świeżo ochrzczeni harcerze mogli się udać na kolację, a potem przygotować się do kibicowania. Kolejka do automatów i maszyny z popcornem rosła z minuty na minutę wraz z nadchodzącym meczem. Portugalia grała z Francją o tytuł mistrza Europy na turnieju Euro 2016. Tego nie można było przegapić. Emocji było co nie miara. Najwierniejszymi fanami okazały się zuchy, które dołączyły do naszej podobozowej strefy kibica. Na tym skończył się ten pełen wrażeń, męczący dzień. Po meczu wszyscy szybko poszli spać, żeby zregenerować siły.

Zdjęcia