Dobiliśmy do brzegów Ameryki Północnej. Od rana wcieliliśmy się w rolę kowbojów i odbijaliśmy córkę szeryfa z rąk dzikich Indian. Podchodziliśmy ich, i do samego końca zostaliśmy niezauważeni. Mieliśmy bezbłędnie obmyśloną strategię i dzięki temu udało nam się odbić naszą kowbojkę. Po powrocie każdy z nas wskoczył na konia i próbował swoich sił w sztuce ujeżdżania tych nieprzewidywalnych zwierząt. Na koniu utrzymał się chyba tylko dh Sławek, który to dzisiaj obchodzi swoje dwudzieste urodziny i z tego powodu na porannym apelu śpiewaliśmy „sto lat” na jego cześć. Po obiedzie, oraz „szybkich” porządkach ruszyliśmy znowu w las pograć w beretówę. Po powrocie mieliśmy chwile czasu, którą wykorzystaliśmy na zdawanie naszych kart prób oraz sprawności, i tak aż do kolacji. Później dh Stefan wraz ze swoim zastępem przygotował dla nas Dragona grę terenową. Mieliśmy uwolnić Koreę Północną z pod dyktatury Kim Dzong Una. Oczywiście udało nam się to prawie bez problemu. O 23 wszyscy poszliśmy już spać, ponieważ byliśmy strasznie zmęczeni po wyczerpującym dniu. Już jutro wracamy do Anglii, ścigamy się z czasem, a każdy z nas jest pewien że damy rade wygrać zakład z tamtejszymi dżentelmenami.